Hoi An – wieje i „znowu pada deszcz” :-)

Blog -20151126-06-54-3873

Jak w piosence Lady Pank – w Hanoi popadywało, tutaj też pogoda nas nie oszczędza, ale nie dajemy się i na rowerach już zjeździliśmy kawał okolicy, przesiadując co jakiś czas w narożnych „kafejko – jadłodajnio – sklepikach” i patrząc na to coraz mniej obce nam otoczenie 😉 Hoi An to naprawdę urokliwa miejscowość, z dużą ilością kwiatów przy niemalże każdym domostwie, w pewnym sensie mająca również kawałek polskiej historii, jeśli można to tak ująć – w latach 80-tych ubiegłego wieku przyjechał tu Kazimierz Kwiatkowski i przyczynił się do zachowania dużej części dziedzictwa kulturowego tego miejsca i niedopuszczenia do całkowitej (komunistycznej?) destrukcji. Dzięki niemu dzisiaj Hoi An widnieje na liście UNESCO. Zmarł w Hue, gdzie również został upamiętniony.

A my się zastanawiamy czy jechać na południe, czy ignorować prognozy i nieco tu jeszcze zostać? Miały być mniej obszerne w zdjęcia wpisy, ale jak widać nie da rady gwałtownie przestawić się na coś innego.

Czytaj dalej

Cat Ba off-season

Blog -20151122-11-48-3779

Czyli poza sezonem. Pusto, jak na takie otoczenie, ale tłoczno tu nie bywa, nawet  w sezonie. Bardzo miło (:D) i bardzo leniwie (:D) spędziliśmy czas w urokliwym otoczeniu przypominającym nadmorskie tereny greckie czy chorwackie, poza cenami – pokój dwuosobowy 6$/noc, skuter 4$/dzień. Wreszcie napiliśmy się dobrej, wietnamskiej, czarnej kawy i zjedliśmy tanio krewetki 🙂 Jeden dzień spacerowo, drugi na skuterze gdzie tylko się dało. I szybko zleciało. Teraz ponownie do Hanoi, a potem do Hoi An. Ahoj! 😉

Czytaj dalej

Zatoka zstępujących smoków

Blog -20151120-10-22-3552

Miasto jeziora – stolicę Wietnamu na razie pozwolimy sobie pominąć – spędziliśmy tam 2 dni z czego jeden niestety odchorowałem żołądkowo i gorączkowo. 1.5g paracetamolu z kodeiną i smecta pomogły niezawodnie, ale nie starczyło nam czasu by lepiej przyjrzeć się miastu:| Nadrobimy to jednak gdy tam wrócimy jeszcze na 2 dni, taki przynajmniej jest plan – stara kupiecka dzielnica i ta nieco nowsza z francuską, kolonialno – modernistyczną spuścizną mają swój klimat. Tymczasem spędzimy trochę czasu na wyspie Cat Ba, gdzie dzisiaj dotarliśmy kursem łączonym bus-prom-bus. Kilka mniej lub bardziej skomplikowanych kadrów złapanych, ciesząc się tym co wokoło 🙂

Czytaj dalej

Hanoi – po raz pierwszy

Blog -20151117-16-53-3446

Autobusem sypialnym, relacji nocnej 22.00 – 5.00 dojechaliśmy do Hanoi. W autobusie łóżko oczywiście dla mnie za krótkie więc wysiadłem półprzytomny myśląc że będzie lepiej, a tu wilgotność 90% i temperatura o 6 rano 28 stopni – „welcome to southeastern Asia” :))) Pod hostelem przeczekaliśmy prawie godzinę. Towarzyszył nam głuchy, wielki kot wypuszczony na poranną toaletę na smyczy, bo zawołać się go potem przecież nie da 🙂

Czytaj dalej

Bliżej ludzi, bliżej dzieci

Blog -20151117-11-17-3440

Drugi raz wyruszyliśmy w stronę wiosek na pd – wsch od Sa Pa, z zamiarem dojechania dalej niż dnia poprzedniego i porzucenia choć na chwilę głównej drogi na rzecz tych wewnątrz wiosek. Te są z przeznaczenia piesze, ale skuterami mieszkańcy też tam jeżdżą więc czemu nie spróbować 😉 Przyjeżdżając do Wietnamu z Chin, wieźliśmy ze sobą  obraz kraju o długotrwałej polityce jednego dziecka, tym bardziej widoczną bliżej ośrodków miejskich – a skoro jedno dziecko to często rozpieszczone, rozwrzeszczane, zabawiane przez 3 osoby na raz, aby przypadkiem nie doświadczyło czegoś niespodziewanego. Tu natomiast, jeżdżąc dróżkami, co chwilę niemalże spotykaliśmy gromadki dzieci, z uśmiechami na twarzach bawiących się bez zbędnego „nadzoru” w tym niesamowitym krajobrazie tarasów ryżowych. Dopóki nie zaczną tu ciężko pracować fizycznie, zdaje się to być niemalże raj dla nich. I właśnie tak udało się je kilka razy uchwycić.

Czytaj dalej

W stronę wioski Tavan. Skuterem :-)

Blog -20151116-10-29-3340

Trasę Sa Pa – Tavan wiele kobiet codziennie pokonuje tutaj pieszo. Rano idą do miasta, spróbować sprzedać ręczne wyroby lub namówić przybyszów do pomieszkania w ich domu i zapoznania się z mniejszościową obyczajowością, za co oczywiście trzeba odpowiednio zapłacić. Po południu, kilkanaście kilometrów do wioski pokonują mając obok krajobrazy w dużej mierze utworzone przez ich rodziny i stanowiące wyżywienie – mowa o tarasach ryżowych. Jak dobrze, że w tej wędrówce mogą sycić wzrok i dusze takimi widokami. My postanowiliśmy pozwiedzać te obszary na skuterze, jedynym słusznym tu środkiem lokomocji poza własnymi nogami 🙂

Czytaj dalej

Spektakl natury w Sa Pa

Blog -20151115-07-31-3183

Po pierwsze, niekoniecznie najważniejsze – zmieniamy koncepcję funkcjonowania bloga. Od tego wpisu postanowione jest, że będę publikował codziennie (chyba, że nie będzie takiej możliwości), zamieszczając jedno, trzy, kto wie może i 5 zdjęć jak dzisiaj i zamiar jest aby kontynuować to również po powrocie. Plecaki materiałowe można wszak zamienić na plecaki codziennych doświadczeń. A więc będą krótkie wpisy z codziennymi wydarzeniami, tym co nas lub mnie poruszyło, zaintrygowało, albo wydało się ciekawe, warte zatrzymania w ułamku sekundy. Nawet jeżeli będzie to oznaczało sprawy codzienne, które przecież lepiej nas określają niż te ekstremalne, doświadczane sporadycznie.

Czytaj dalej

Wąwóz Skaczącego Tygrysa

Blog -20151109-12-18-2967

Z prowincji Guangxi do Junnanu przejechanie zajęło nam, jak już pisaliśmy, 32h – długo, ale było warto 🙂 Niepełne dwa dni w słonecznym, listopadowym Lijiang, u stóp pasma Śnieżnej Góry Nefrytowego Smoka, by następnie spędzić kolejne dwa wędrując górną ścieżką wąwozu wpisanego na listę UNESCO. Zachwyciły nas krajobrazy tych obszarów, którymi dane nam było się cieszyć przy wręcz wymarzonej pogodzie 🙂
Czytaj dalej

GQYXH

Blog -20151102-08-35-2546

Guilin, Qinshiyuan, Yangshuo, Xingping, Huangyao – pięć miast, ale położone blisko siebie, w scenerii typowej dla północnej części prowincji Guangxi, którą chcieliśmy zobaczyć „na żywo”. Zamiast przepłynięcia rzeką Li, wybraliśmy rowery na środek transportu, w czym nie byliśmy osamotnieni – spotkaliśmy bowiem na swej drodze bułgarsko – polską parę podróżników. I w tym niezwykle miłym towarzystwie spędziliśmy blisko 8 dni 🙂

Czytaj dalej